Cmentarz w Orkuszu (Orkusch) |
W odróżnieniu od wielu zapomnianych nekropolii skrytych pośród leśnych ostępów w mniejszym lub większym oddaleniu od wsi lub skupisk ludzkich, cmentarz w Orkuszu (Orkusch) znajduje się tuż przy wjeździe do dosyć znanego i popularnego ośrodka wczasowego istniejącego od bardzo wielu lat. Wypada więc zapytać czemuż jest on w tak opłakanym stanie? Cmentarz nie należy do dużych, wręcz przeciwnie znajduje się na nim raptem pięć zachowanych pomników. Paradoksem jest, iż biorąc pod uwagę fakt, jak wiele osób odwiedza ów przybytek w sezonie letnim, nekropolia pozostaje relatywnie nieznana. Jakże niewiele trzeba by było włożyć pracy by o ją uprzątnąć, wyeksponować i oznakować, jednakże przez tak wiele lat nikt tego nie uczynił, co więcej, ostatnimi czasy przez jej środek przetaczał się ciężki sprzęt używany do wycinki między innymi spróchniałego drzewa uwiecznionego na zdjęciu poniżej. Zastanawia mnie jak pod kątem prawnym wygląda podejście do takowego miejsca pochówku? są przecież jakieś uwarunkowania prawne określające jasno jak winno się traktować nekropolie. Zdaje się, iż poniemieckie, ewangelickie cmentarze istnieją niejako w próżni jako niewygodna pamiątka po dawnych mieszkańcach, ich los nie obchodzi nikogo. I tak stare nekropolie niszczeją, ulegają rozkradaniu i dewastacji by w końcu zaniknąć kompletnie by wraz z nimi odeszła pamięć o pochowanych tam ludziach...
Na lewo od spróchniałego drzewa można wyraźnie dostrzec porośnięte bluszczem drzewa wskazujące cmentarz. |
Centralnym elementem orkuskiej nekropolii jest rozwidlający się ku górze stary dąb, który chyba już zwyczajowo ze swej strony określę mianem niemego strażnika. Na około dębu na bluszczowym kobiercu znajdują się cztery nagrobki, wszystkie pozbawione płyt z inskrypcjami. Dalej na prawo od dębu, natrafimy na ślady po kamiennej aranżacji ozdobnej przypuszczalnie zdobiła po bokach ścieżkę biegnąca do ostatniego, samotnego grobu, choć może być i tak, iż są one pozostałością po jakimś innym grobie, cóż... obecnie pozostają nam już tylko przypuszczenia. Owo ostatnie, odseparowane miejsce pochówku jest, a raczej było grobowcem rodzinnym, dziś kompletnie zdewastowanym. Wokół wyrwy w ziemi leżą kamienne bloki, w tym jeden o kształcie trapezu na którym naniesiono inskrypcje, imiona i nazwiska dwóch mężczyzn, ojca i syna, zmarłych pod koniec XIX wieku. Zrządzeniem losu blok przetrwał tak zniszczenie grobowca, jak i grabież płyt nagrobnych z pobliskich nagrobków. Po raz kolejny w kontekście Prus - teoria chaosu w praktyce.
W grobie spoczywają:
Wilhelm Hartwich
* 9.10.1820
+ 8.07.1895
i jego syn
Adolf Hartwich
* 1.02.1861
+ 7.02.1891